— Wiem że to jest jedną z prerogatyw przyjaźni. Mów więc.
— Zdradzasz Antoninę.
— Bądź co bądź to mnie tylko dotyczy.
— To i mnie dotyczy, mnie, który trzy lata temu a prosiłem pannę Devaux, aby się zgodziła na zostanie twoją żoną; wtenczas, ty ją tylko kochałeś, i rzuciłeś mi się na szyję, kiedym ci u jej drzwi oznajmił, iż zgadza się być twoją.
— Trzy lata temu...
— Więc?
— Więc... mój drogi, w przeciągu trzech lat wiele rzeczy zmienić się może. Wówczas, plułem krwią, sądziłem, że dwa tylko lata pozostają mi do przeżycia; dzisiaj jestem zdrów jak ty i życie inaczéj mi się przedstawia. Kocham zawsze Antoninę, ale ją kocham tak jak się kocha żonę po bezprzestannem przeżyciu z nią lat trzech. Nie można przecież leżeć ciągle u nóg żon swoich jak w pierwszych miesiącach. Przyjaźń, ciche; przywiązanie, następują po pierwszych uniesieniach zresztą, powtarzam ci, kiedy kto ma umrzeć robi wtenczas wiele rzeczy, które za śmieszne gdy się wyleczy uważa.
Mam lat dwadzieścia sześć, jestem Żonaty, ależ u kata nie mogę z nią przestawać ciągle, jak gdybym miał i lat sześćdziesiąt.
— A zatem ma ona cierpieć dla twego kaprysu.
— Takie już jest życie, mój drogi, a zresztą, gdyby An-
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/336
Ta strona została przepisana.