na kimkolwiek. To téż Edmund zajął całe serce swojéj matki.
Edmund był słaby. Mając trzy lata wieku, potrzebował najgorętszych macierzyńskich starań; pani Pereux oddała się téż mu cała, nie zdając się nawet robić poświęcenia ani wysiłku. Pod ciepłem téj czułości macierzyńskiéj, dziecko tymczasem wzrastało, a nie znając nikogo więcéj, prócz swojéj matki, przeniosło jedynie na nią to podwójne przywiązanie, jakie natura wlała w duszę dzieci dla tych, którzy dali im życie.
Pani Pereux wyrzekła się świata, — przynajmniéj świata salonów i balów.
Małe kółko przyjaciół, kochanych przez nieboszczyka jéj męża, a których częstokroć radziła się względem edukacji swojego jedynaka, tworzyło cale jéj towarzystwo.
Dziecko wzrastało ciągle.
Jakeśmy to już powiedzieli w pierwszym rozdziale naszej historji, kiedy Edmund doszedł do piętnastu lat, matka jego uległa pod życzeniami swoich doradców i zdecydowała się oddać go do kollegjum, ażeby w pełnem towarzystwie męzkiem, mógł nabrać poważniejszego wyrobienia do życia.
Starania, któremi młoda matka otaczała swego syna w kollegium, są niepodobnemi prawie do opisania.
Odwiedzała go niemal codzień, a dowiedziawszy się jaką przyjaźń powziął dla niego młody towarzysz Gustaw, uczuła dla tego chłopca prawdziwą wdzięczność i serdeczność.
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/34
Ta strona została przepisana.