— Ależ ja nie mogę jéj przyjąć, odpowiedziała Nichetta rumieniąc się, — ponieważ pana nie znam.
— A więc, zaznajommy się.
— Czy to konieczny warunek?
— Wcale nie; wymagam litylko pozwałenia ofiarowania pani téj róży i innych kwiatów jeżeli się jéj podobają.
Nichetta spojrzała na Gustawa uśmiechnąwszy się; przekupka dała jéj znak głową aby przystała.
— Zapłaćmy po połowie, rzekła po chwili.
— Nie pani, ja chcę ci ofiarować ten krzaczek różany, to mnie nie zuboży, Mniemam, iż nie powinnaś pani myśleć abym był w prawie żądać czegośkolwiek w zamian za ten kwiatek.
— A więc dobrze. Dajcie mi krzaczek matko.
— To co innego, — mruknęła przekupka, oddając Nichetce kwiatek, która go wzięła w swoje ręce.
— Każę go pani zanieść do domu, rzekł Gustaw.
— O, to nie potrzebne.
— Pozwól mi więc pani zanieść go osobiście.
— Nie, ja go zaniosę sama.
— Daleko pani mieszka?
— Przy ulicy Godot.
— Pozwoli pani abym jéj towarzyszył?
— Przyjęłam pańską różę, nie mogę przecież nieprzyjąć pańskiego towarzystwa.
Nasi nowi znajomi skierowali się rozmawiając na ulicę Godot. Rozmowa osób, które świeżo zrobiły znajomość, jest to ciekawość ze strony mężczyzny, ostrożność ze strony kobiety.
= w rg e z YO OY ZE LŻII. 2 PERATITIAI Ryb) oz 4: 2 PZ PRA PANI W z „a u
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/47
Ta strona została przepisana.