Niejednokrotnie bywało, Edmund przesiadywał po całych godzinach z młodą dziewczyną w jéj własnym pokoiku przy ulicy Godot, który Gustaw ozdabiał codziennie w rozmaite drobnostki. Nichetta pracowała ustawicznie, kiwając główką to na prawo to na lewo dla lepszego zobaczenia swojéj pracy, — z ruchami pliszki przeglądającéj się w czystym potoku.
Te blond włosy, ułożone w pukle na około jéj głowy, podobne były do korony pod prześlicznemi tiulowemi czepeczkami z kwiatów i wstążek, które Gustaw wymagał aby sobie robiła, ponieważ otaczał szczególnemi staraniami tę piękną jasną głowę.
Wiedziała dobrze pani Pereux, iż związek ten nie będzie wiecznym; ale znając rzetelne uczucie jakie Gustaw okazywał Nichecie, chciała zapomocą łaskawego popierania, uświęcić tę próbę miłości przez którą młoda dziewczyna przeprowadzała towarzysza jéj syna — i podziękować mu zarazem, za szczerą przyjaźń jaką okazywał Edmundowi.
Pani Pereux, była osobą zbyt dobrze znającą życie, aby się nie miała stawiać po nad wszystkie przesądy, — to téż niejednokrotnie, zdając się niby niewiedzieć o stosunkach Nichetty z młodym Daumont, przyjmowała ją u siebie w domu, co tak dalece ujęło dla niéj młodą gryzetkę, iż w zamian za delikatne postępowanie jéj, zdolną była rzucić się za nią w płomień.