rady — doktorze. Wstydziłbym się pytać, ile jestem panu winien za tę pierwszą wizytę. Chciej pan uważać mnie jak starego klienta, pozwolić mi zostawić bilet wizytowy i przychodzić często. Chciałbym aby stosunki nasze zamieniły się pewnego dnia w przyjaźń.
P. Devaux wziął bilet od młodego człowieka i położył go na stole.
— Przychodź pan często, rzekł rzucając ostatnie spojrzenie na Edmunda.
Pereux wyszedł oglądając się tu i owdzie ale nigdzie nie spostrzegł Antoniny. Zresztą miał to czego pragnął: sposób wéjscia do tego domu.
Jak skoro drzwi się za nim zamknęły, panna Devaux weszła do gabinetu swego ojca.
— Będziesz jadł śniadanie mój ojcze? zapytała biorąc go za szyję.
— I owszem, moje dziecko?
— Udzielałeś komuś rady?
— Tak.
— Czyja tę osobę znam?
— Nie.
— Co to za bilet wizytowy? dorzuciła biorąc kartę Edmunda.
— To bilet młodego człowieka, który dopiero co wyszedł.
— Pan Edmund Pereux: ulica Trois-Freres Nr. 3. czytała głośno i jakby obojętnie. Czy ten pan jest słaby?
— Tak.
— Co mu jest?
Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/68
Ta strona została przepisana.