— Jemu jest to... że jego ojciec umarł na chorobę piersiową jestem tego pewny, a on jest suchotnikiem w wysokim stopniu jeśli się nie mylę.
— Biedny chłopiec! westchnęła Antonina kładąc bilet wizytowy na stole.
— A teraz chodźmy na śniadanie, kochane dziecko, ponieważ umieram z głodu, rzekł doktór po ukończeniu układania swoich papierów.
— Suchotnik w wysokim stopniu! powtórzyła Antonina siadając do stołu, — czy to bardzo niebezpieczne mój ojcze?
— Może żyć jeszcze ze trzy lata jeżeli się będzie oszczędzał, ze dwa jeżeli na siebie nie będzie zwracał uwagi, — odpowiedział doktór.
— A wie on téż o tem?
— Na szczęście ani przypuszcza. Nigdy nie zdarzyło mi się widzieć suchotnika, któryby był świadom swojego stanu.
Odpowiedź ta wprowadziła w zadumę Antoninę uczyniła ją niemal smutną, a te proste słowa doktora głębiéj wyryły w pamięci dziewczyny osobę Edmunda, niżby tego mogły dokazać trzy miesiące starania i dobijania się o jéj względy.
Po śniadaniu, doktór wyszedł na miasto odwiedzić swoich pacjentów a panna Devaux powróciła do swego