sposób ocalenia Edmunda. Sądziła iż przeczytawszy te słowa, młody człowiek uczuje niezbędność wyjazdu, że wyjedzie i niepowróci aż gdy zostanie tak grubym i tłustym jak pani Aniela. Czy w tem liście nie zawierała się cała naiwność jéj serca? Nie przypuszczała ona ani na chwilę aby mogło być co złego w napisaniu do młodego człowieka, a nawet w powiedzeniu mu poprostu:
Nadzieja którą wlała w jéj duszę Aniela, otworzyła wrota jéj ciemnym myślom, to też jak skoro tylko ujrzała swoją guwernantkę, nie mogła powstrzymywać się od uściśnięcia jéj.
— Chodźmy moja dobra Anielo — korzystajmy z tego pięknego poranku.
Antonina była gotową do wyjścia — Aniela ubrana cała czarno kładła rękawiczki.
Dwie kobiety wyszły.
Jak skoro tylko znalazły się na ulicy, Antonina zaczęła szukać skrzynki pocztowéj, a znalazszy takową, wyjęła liścik z za gorsu i rzuciła go prędko przechodząc, do pudełka.
— Do kogo piszesz? spytała pani Aniela.
— Piszę do Delfiny, która od kilku dni nie odwiedziła mnie wcale.
Delfina, była szkolną koleżanką panny Devaux.
Było to pierwsze kłamstwo, popełnione przez Antoninę, kłamstwo którego bynajmniéj się nie wsty-