dziła. Przeciwnie, — była z niego dumna jakby z dobrego uczynku.
Nie było-ż ono bowiem wistocie dobrym uczynkiem? — Jako dowód że było, przytoczymy to, że Antonina dnia tego była tak wesoła jak nigdy.
Szczęśliwy wiek w którym serce w krótkich odstępach czasu doznaje smutek i radość bez przyczyny... Podobny on jest do tych dni wiosennych, które rozpoczynają się deszczem po to, aby przy ich końcu dziewczęta mogły biegać swobodnie po polu, jak gdyby deszcz od roku nie padał.
Podczas gdy to się działo, Gustaw tymczasem, zaszedł do Edmunda: — znalazł tylko list, który przyjaciel dla niego zostawił.
„Mniejsza ztem, rzekł Daumont, widocznie już takie było przeznaczenie, aby to się stało” — i usiadł czekając na powrót Edmunda.
Edmund wrócił, z miną rozpogodzoną, niosąc w ręku receptę p. Devaux, któréj nie czytał nawet.
— I cóż? zapytał surowo Gustaw, nie mogąc ukryć niepokoju z dojścia do skutku wizyty, któréj chciał przeszkodzić. A
— No cóż ma być? odparł Edmund śmiejąc się. Masz minę przestraszonego.