— O to bądź spokojną Nichetto, na to jestem zbyt uczciwym człowiekiem.
— A zatem udzielam ci moją protekcję; albowiem pojmujesz dobrze, iż tylko uczciwym miłościom mogę podejmować się służyć, rzekła Nichetta smiejąc się.
— Możesz mi więc być w czém pomocną?
— Mogę.
— A to w jaki sposób?
— Panna Antonina nosi kapelusz i czepeczki nieprawdaż?
— Rozumie się.
— A zatem zobaczysz czy modniarka Nichetta nie odda ci ważnéj przysługi, i czy jéj nie podziękujesz jeszcze kiedy za to, co dla ciebie uczyni.
W istocie — kiedy się nad tém pomyśli, trzeba było być tém czem była Antonina, to znaczy: najczystszem, najszlachetniejszem, najnaiwniejszem dzieckiem w świecie, ażeby pisać do nieznajomego taki list, jaki ona napisała do Edmunda. Trzeba było naprzód przypuścić, że Edmund mógł być na skutek jakiejś tajemniczéj sympatyi, włożony we wszystkie myśli, które od samego rana, nawiedzały młodą dziewczynę i w objaśnienie, które jéj ojciec dał co do jego choroby, — czyli trzeba było przypuścić niemożliwość.
Napisała ona ten list, a raczéj to zdanie, bez ro-