Strona:PL A Dumas Córka rejenta.djvu/280

Ta strona została przepisana.

mu, gdzie pana zaprowadzi, zażądasz od niego trzeciego znaku.
— A ten będzie?
— Ów papierek.
— To dobrze; i przy takiéj przezorności, to chyba djabeł tylko mógłby nas schwycić. A teraz cóż mi czynić pozostaje?
— Zaczekać tutaj. Przecież pewnie już dzisiaj wyjść nie masz zamiaru?
— Nie.
— A więc siedźże tutaj spokojnie i cicho, zbywać ci w tym hotelu na niczem nie będzie. Nadto polecę pana gospodarzowi.
— Dziękuję.
— Mój kochany panie Champagne, mówił fałszywy la Jonquière, otworzywszy drzwi, do Tapina. Otóż kawaler de Chaulay zajmie mój pokój. Miej o nim takie samo, jak o mnie staranie.
Poczém drzwi znowu zamknął.
— To jest złoty chłopiec, ten Tapin, mówił ciągle swojej swoją Dubois półgłosem. — Miejcie go ciągle na oku, strzeżcie go, rozkaż to swojéj służbie. Odpowiesz mi głową za niego.

KONIEC TOM PIERWSZEGO.