Strona:PL A Dumas Córka rejenta.djvu/546

Ta strona została przepisana.

z chustki do nosa. Znalazłem kawałek krzemienia, przechadzając się po łące; zrobiłem sobie hubkę ze spalonéj bielizny. Potem skradłem gubernatorowi, będąc u niego raz na objedzie, dość sporo zapałek. Skrzesałem ogień nożykiem, którym zatrzymał, i który mi zarazem posłużył do zrobienia otworu, przez który obecnie rozmawiamy.
— Biję czołem przed panem! zawołał Gaston, jako przed człowiekiem pełnym wylazków.
— Dziękuję panu za komplement, ale zechciéj teraz zobaczyć, jaką ci książkę przesłano i co napisano na słojku.
— Ta książka, to jest Wirgiliusz.
— Tak. otóż właśnie, obiecała mi go! zawołał głos z takiém odbrzmieniem radości i szczęścia, że Gaston nie pojmował, ażeby Wirgiliusza z tak wielką oczekiwano niecierpliwością.
— A teraz zobacz pan słojek z konfiturami, bardzo proszę, mówił daléj sąsiad.
— Bardzo chętnie. Słucham pana.