Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1010

Ta strona została przepisana.

nowaniem. postąpił kilka kroków wpół ku burmistrzowi, w połowie do księcia Oranii.
— A!.. — zawołał burmistrz — to ty, przyjacielu.
— Ja sam panie burmistrzu — odpowiedział nowoprzybyły.
— Mości książę — rzekł burmistrz — oto człowiek, którego wysłaliśmy na zwiady.
Na ten wyraz Mości książę, który nie był skierowany do księcia Oranii, szpieg wydał okrzyk podziwienia i radości, oraz spiesznie postąpił, aby zobaczyć tego, którego tym oznaczono tytułem.
Nowo przybyły był jednym z owych typów marynarzy flamandkich, których łatwo bardzo poznać; głowę miał dużą, oczy niebieskie, szyję krótką i ramiona szerokie: gniótł on w dużych rękach wilgotną wełnianą czapkę i kiedy postąpił dalej, widać było za nim szeroką strugę wody.
Gruba odzież literalnie przemokła była, a krople wody z niej spadały.
— Zuch, widać wpław przybył — rzekł nieznajomy spoglądając na majtka z ową powagą, która ujmuje i rozkazuje zarazem, albowiem obejmuje w sobie pieszczoty i władzę.
— Tak, Mości książę — odrzekł z żywością marynarz — Escaut jest szeroka i gwałtowna odnoga.