— Mów dalej, Goes, mów — rzekł nieznajomy, wiedząc jaką ma cenę u prostego majtka mówienie mu po imieniu.
Od tej chwili, zdawano się, ze tylko nieznajomy dla Goesa jest obecnym i dla tego, chociaż przez kogo innego wysłany, zwrócił się do niego.
— Mości książę — rzekł — wypłynąłem najmniejszą łodzią moją i za pomocą hasła przerżnąłem się linią statków naszych na Escaut; dalej, dotarłem aż do tych przeklętych francuzów...
— A! przebacz, Mości książę...
Goes zamilkł.
— Dalej, dalej — rzekł nieznajomy z uśmiechem — tylko w połowie jestem francuzem, zatem tylko wpół będę przeklęty.
— A więc Mości książę, ponieważ raczysz mi przebaczyć...
Nieznajomy skinął głową, a Gees mówił dalej.
— Kiedy płynąłem w nocy robiąc wiosłem okręconem szmatami, usłyszałem głos wołający, „Hola, łodzi!...” myślałem, że na mnie wołają i chciałem odpowiedzieć, ale w tym samym czasie posłyszałem wołanie; łódź admiralska!
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1011
Ta strona została przepisana.