Jednakże, pomimo ogromu niebezpieczeństwa, jakie ich zaczynało otaczać, niedomyślali się niczego.
Joyeuse pozwolił spocząć swoim marynarzom, przywiedzionym do liczby ośmiuset.
Hrabia Saint-Aignan ziejący i ochrypły, mówiąc tylko groźnemi znakami, usiłował zebrać rozpierzchłe zastępy.
Książę Andegaweński na czele zbiegów, jadąc na pysznym koniu, gdy drugiego służący wiódł za nim, sam pędził naprzód, nie myśląc o niczem.
— On nie ma odwagi, mówili jedni.
— Jaka zimna krew — mówili drudzy.
Kilka godzin spoczynku powróciły wojsku siłę do odwrotu.
Brakowało tylko żywności.
Konie zdawały się być więcej utrudzone jak ludzie; nie jedząc od wczoraj, iść nie mogły.
Kawalerya więc wlokła się na ostatku.
Myślano dostać się do Brukselli, która należała do księcia i w której wielu miał stronników; przecież wątpiono nieco o jej dobrych chęciach; liczono wszakże na Antwerpię, jak dziś na Bruksellę...
Tam, w Brukselli, to jest o ośm mil od
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1037
Ta strona została przepisana.