działo do trzechset żołnierzy, a wpośród nich, powiewał sztandar francuzki.
Warta postawiona o sto kroków od ogniska złożyła się do muszkietów, wołając:
— Kto idzie?
— Francuzi — odpowiedział du Bouchage.
Później odwracając się do kobiety, dodał:
— Teraz pani jesteś ocaloną; poznaję żandarmów d’Aunisa, szlachetny pułk, w którym mam znajomych.
Na krzyk warty i odpowiedź hrabiego, kilku żandarmów wybiegło na przeciw nowo przybyłych, dwukrotnie milszych wśród klęski powszechnej, raz, że przeżyli tę klęskę, powtóre, że byli współziomkami.
Henryk dał się poznać i osobiście i wymieniając brata swojego. Pytany, opowiedział jak cudownym sposobem on i jego towarzysze uszli śmierci i na tem poprzestał.
Remy i jego pani usiedli w kącie, w milczeniu.
Henryk przyszedł do nich zachęcając, aby się zbliżyli do ognia.
Z obojga strumieniem woda się lała.
— Pani — rzekł — tu będziesz szanowaną jak we własnym domu; pozwoliłem sobie powiedzieć, że jesteś moją krewną, zatem przebacz mi.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1089
Ta strona została przepisana.