Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1097

Ta strona została przepisana.

odwracaj się: jesteś młodą i piękną jak aniołowie z nieba. Czytaj w sercu, które ci otwieram i przekonaj się, że w niem niema kropli miłości, takiej jak ją ludzie pojmują. Ty mnie nie wierzysz, ale policz ubiegłe godziny; któraź mi sprawiła radość, lub nadzieję?... A jednak nie upadłem. Kazałaś mi płakać; piłem łzy moje; kazałaś mi cierpieć; karmiłem się boleścią, pchnęłaś mię ku śmierci i szedłem na nią odważnie. W tej samej chwili, kiedy się odemnie odwracasz, kiedy każdy mój wyraz, jakkolwiek ognisty, zdaje się jak kropla zamarzła padać na twoje serce, moja dusza tobą jest przepełniona i żyję dlatego, że ty żyjesz. Niedawno, czyż nie miałem umrzeć przy tobie?... czy czego więcej pragnąłem?... Twojej ręki... lecz czyż ją kiedy dotknąłem?... Nigdy, tylko aby cię wywieść z niebezpieczeństwa. Trzymałem cię w moich objęciach, aby cię wyrwać bałwanom: lecz czyś czuła pierś moją?... O!... nie, jestem tylko duszą, bo wszystko we mnie miłość oczyściła.
— O!... panie, miej litośś nademną i przestań...
— Przeciwnie, ja błagam litości; nie potępiaj mnie. Mówiono mi, że nie kochasz nikogo, powtórz to sama... Szczególna łaska, nieprawdaż, dowiedzieć się, że nie jest kochanym ten kto