Ta strona została przepisana.
mnie dębowej i dostaw tutaj, aby go można pochować w Saint-Denis.
— Dobrze mój bracie, czy już wszystko?...
— Wszystko.
Henryk chciał brata w rękę pocałować, lecz ten otworzył mu ramiona.
— Jeszcze raz przyrzeknij mi, Henryku, że nie dlatego, abyś zginął wyjeżdżasz?..
— Mój bracie, ze złą myślą przybywałem do ciebie, lecz teraz nie mam jej wcale.
— Od jakiego czasu cię opuściła?...
— Od dwóch godzin.
— Z jakiego powodu?..
— Przebacz mi, mój bracie.
— Idź, Henryku, idź, zostawiam ci twoje tajemnice.
— A! jakże dobrym jesteś, mój bracie!..
Młodzi ludzie powtórnie rzucili się w swoje objęcia, i rozeszli następnie, żegnając się i uśmiechając do siebie.