— Wiele masz ludzi pod twemi rozkazami du Bouchage?... — zapytał.
— Stu pięćdziesięciu Mości książę.
— A! stu pięćdziesięciu ze dwunastu tysięcy! To porównać można z klęską pod Kannami; wiecie panowie, że zwycięzcy poślą do Antwerpii z korzec pierścieni, tylko wątpię, żeby piękności flamandzkie użyć ich mogły, chyba, że obcioszą palce kordelasami mężów. O, dyable ćwiczyły te kordelasy!...
— Mości książę — odparł Joyeuse — jeżeli nasza bitwa podobną do bitwy pod Kannami, to my szczęśliwsi od Rzymian, bośmy zachowali naszego Pawła Emiliusza.
— Na honor panowie — odparł książę — Pawłem Emiliuszem z pod Antwerpii jest Joyeuse i zapewne, twój brat du Bouchage, musiał zginąć.
Henryk uczuł ból serca z przyczyny tego obojętnego wyrażenia.
— Nie, Mości książę — odpowiedział.
— Tem lepiej — rzekł z zimnym uśmiechem — jakto! waleczny Joyeuse przeżył klęskę. Gdzież on jest, niech go uściskam.
— Niema go tutaj, Mości książę.
— A! zapewnie raniony.
— Przeciwnie, zdrów i cały.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1128
Ta strona została przepisana.