Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/115

Ta strona została przepisana.

— To co innego.
— Cóż więc uczyniłeś, aby serce tej pięknej nieczułej uległo tobie?
— Mam to przekonanie, Anno, że czyniłem wszystko co mogłem.
— E, głupiś mój hrabio du Bouchage. Widzisz kobietę smutną, zamkniętą, jęczącą, i stajesz się jeszcze smutniejszym, daleko ściślej zamkniętym i daleko więcej jęczącym, to jest, daleko nudniejszym aniżeli ona!.. Wistocie, jak dzieciak traktujesz o miłości. Powiadasz, że jest sama, a więc staraj się towarzyszyć jej; powiadasz że smutna, bądź więc wesół; że w żalu pogrążona, a więc pociesz ją i zastąp to, co utraciła.
— Niepodobna, bracie.
— Czy próbowałeś?
— A to na co?
— Ba! choćby tylko dla próby. Wszak mówisz, żeś zakochany?
— Brak mi słów na wyrażenie mojej miłości.
— A więc, za dwa tygodnie twoja ulubiona będzie twoją.
— Bracie!
— Słowo Joyeusa. Sądzę przecież, że jeszcze nie zwątpiłeś?