pomniany, jak wąż w gnieździe, przez swojego piekielnego wspólnika.
— Zapomniany! mówisz Remy, o! jesteś w błędzie; ty co znasz księcia, wiesz, że on na traf nic nie zostawia; o! nie, nie, Remy, Aurilly nie jest zapomniany tutaj, ale zostawiony w pewnych zamiarach.
— Pani, ja do wszystkiego sadzę go zdolnym.
— Czy on mnie zna?
— Nie sądzę.
— A ciebie poznał?
— O! mnie poznać nie łatwo — odrzekł ze smutnym uśmiechem.
— Może odgaduje kto jestem?
— Nie, bo żądał, aby cię mógł widzieć.
— Ja ci mówię, Remy, że jeżeli mnie nie poznał, to domyśla się...
— W takim razie, jest sposób — rzekł Remy ponuro, dzięki Bogu, że nam tak prostą wskazał drogę; wieś pusta, nikczemnik sam... widziałem u niego sztylet za pasem, a ja mam nóż.
— Chwilę cierpliwości Remy — mówiła Dyana — nie ochraniam ja życia nikczemnika, ale nim go uderzysz, potrzeba wiedzieć czego żąda i w jakiem jesteśmy położeniu; czasem innych środków użyć można. Jakże ci się przedstawił.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1180
Ta strona została przepisana.