rżeniem gorejącem dziką odwaga, pomścimy się, bądź spokojny i nad panem i nad sługą.
— Boże daj...
— Idź, idź, mój przyjacielu — dodała.
Remy zszedł ze schodów, lecz wahając się jeszcze. Waleczny młodzieniec uczuwał na widok Aurillego straszny dreszcz nerwowy, jaki się uczuwa na widok wężów; chciał go zabić, bo go się lękał.
Jednakże, wolno zstępując, nabierał odwagi i uczynił postanowienie zbadać Aurillego, zmięszać go, i jeżeliby znalazł w nim złe zamiary, zakłóć na miejscu.
Remy tak pojmował dyplomacyę.
Aurilly czekał go niecierpliwie, otworzył okno, aby za jednym rzutem oka, widzieć wszystkie wyjścia.
Remy przyszedł do niego uzbrojony niewzruszonem postanowieniem; mowa więc jego była łagodna, i spokojna.
— Panie — rzekł — moja pani nie może przyjąć tego, co jej przedstawiasz.
— A to dla czego?
— Ponieważ nie jesteś intendentem pana du Bouchage.
Aurilly zbladł.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1182
Ta strona została przepisana.