książę przypomnieć sobie nie mógł, ale którą on spodziewał się poznać.
Ale muzykus wielkie znalazł trudności; Remy troskliwym był o swoje obowiązki i nie dał się wyprzedzać.
Sama Dyana, nie dając poznać podejrzeń, brała w obronę tego, którego Aurilly uważał za starego sługę i prosiła, aby Remyemu pozwolił dopełniać to, co do niego należy.
Aurilly więc poprzestał na tem, że zaczął pragnąć cienia i deszczu, a w czasie popasów spoczynku.
Jednak mylił się w swojem oczekiwaniu, podczas deszczu i słońca maska zostawała na twarzy; w czasie popasów dla nieznajomej oddzielny pokój brano.
Aurilly pojął, że chociaż sam nie poznał, może być poznany; próbował patrzeć przez dziurki od zamków; lecz nieznajoma tyłem odwracała się odedrzwi; chciał zaglądać przez okno, lecz te zawsze zasłaniano firankami, albo w braku tych, płaszczem podróżnym.
Ani pytania, ani przekupstwa niepodołały z Remym: służący odpowiadał, że taka, wola pani, zatem słuchać musi.
— Czy te ostrożności są tylko dla mnie?... — pytał Aurilly.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1192
Ta strona została przepisana.