kaftan zatłuszczony i wytarty, pół zbroję podróżną, którą idąc do śniadania, na stole położył; przywdziewając zaś zbroję, po posadzce brzękał ostrogami, tak wielkiemi, żeby niemi brzuch koniowi rozpłatać można.
— Oszukano mnie — zawołał Henryk skończywszy czytanie — Bearneńczyk miał plan, którego się nie domyślałem!
— Mój synku — odrzekł Chicot — wszak znasz przysłowie: „cicha woda brzegi rwie.”
— Idź do dyabła z twojemi przysłowiami.
Chicot wypełniając rozkaz, postąpił ku drzwiom.
— Nie chodź, pozostań.
Chicot zatrzymał się.
— Cahors wzięte!.. — mówił Henryk.
— Nawet w dobry sposób — odpowiedział Chicot.
— Ale on musi mieć generałów, inżenierów?
— Gdzie tam, Henryczku, Bearneńczyk ubogi, czemżeby ich płacił?... on wszystko sam robi.
— I nawet się bije? — rzekł Henryk z pewnym rodzajem pogardy.
— Nie mogę powiedzieć — odparł Chicot — aby się rzucał szalenie i nierozważnie! o!... on tak robi, jak niektórzy ludzie, co pierwej wody
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1221
Ta strona została przepisana.