— Pobyt w grobowcu, wielki królu, cierpkim mnie uczynił; ale twój widok rozwesela. „Omnia letha putrescunty”.
— To ma znaczyć, że ja stałem się gorszym — rzekł król.
— Troszkę, troszkę, mój synu.
— Stajesz się nieznośnym, mój Chicot i muszę myśleć, że masz zamiary intryg i ambicyi, które sądziłem dalekiemi od twojego charakteru.
— Zamiary ambicyi, ja!... Chicot ambitny. Mój synku, dawniej byłeś nieroztropnym, a teraz rozum straciłeś, to postęp.
— A ja ci mówię, Chicot, że wszystkich oddalasz odemnie przypisując im zamiary, jakich nie mają i zbrodnie, o których nie myślą, mówię ci, że chcesz mnie zgubić.
— Ja ciebie zgubić!... — zawołał Chicot!
— Boże mnie od tego uchowaj. Ale stwierdź dowodem, królu, przypuszczenie twoje.
— Dobrze — odrzekł król.
— Przekonajmy się, zkąd ci przyszła ta myśl dziwna.
— Słuchałeś obojętnie pochwał twojego dawnego przyjaciela Dom Modesta, któremu winieneś wiele.
— Ja wiele mu winienem? cóż dalej.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1233
Ta strona została przepisana.