— Henryku, bardzo jesteś dowcipny.
— Tymczasem, twój Bearneńczyk...
— Ciekawym z czem go porównasz?
— On miauczy jak kot... a kąsa jak tygrys.
— Na honor — zawołał Chicot — oto Walezyusz głaszcze Gwizyuszów... Dobrze, dobrze, mój synku, na dobrej jesteś drodze i nie ma się co zatrzymywać. Rozwiedź więc i zaślub jak najprędzej panią de Montpensier; może z nią będziesz miał potomstwo, a podobno niegdyś kochała, się w tobie?..
Henryk się nadął.
— Tak jest — odpowiedział — ale wtedy kim innym byłem zajęty; oto początek jej nienawiści. Ona ma do mnie urazę i mści się jak może. Szczęściem, jestem mężczyzną i śmieję się z tego.
Kończąc te słowa, Henryk III-ci z preteusyą poprawiał na sobie włoski kołnierzyk, gdy w tem odźwierny Nambu odezwał się na progu:
— Posłaniec od księcia Gwizyusza do Waszej królewskiej mości.
— Czy kuryer, czy dworzanin?... — zapytał król.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1235
Ta strona została przepisana.