— Czy masz co przeciw temu szynkowi? — Bynajmniej.
— Ale go znasz?
— Wcale nieznam.
— A pójdziesz tam zemną?
— Najchętniej, zaraz nawet.
— Idźmy więc.
— Gdzież on jest?
— Od strony bramy Bourdelle. Gospodarz stary znawca, który doskonale umie rozróżniać podniebienie pańskie i mieszczańskie.
— Czy tam będziemy mogli mówić dowolnie?
— W piwnicy, jeżeli chcemy.
— I nikt nam nie przeszkodzi?
— Możemy drzwi zamknąć.
— Idźmy więc — rzekł Chicot — widzę, że jesteś człowiekiem przezornym i zarówno dobrze widzianym w szynkach jak w klasztorach.
— Czy sądzisz, że jestem w porozumieniu z gospodarzem?
— Tak to jakoś wygląda.
— Na honor, nie, tym razem jesteś w błędzie; pan Bonhomet sprzedaje mi wino a ja płacę, kiedy mi się podoba. Otóż wszystko.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1245
Ta strona została przepisana.