— Jakto, na palach?... — zapytał Boromeusz.
— Zapewne, bo się obraca.
— Prawda — odparł Boromeusz, wychylając kieliszek do ostatniej kropelki, czułem skutek, a nie odgadywałem przyczyny.
— Bo nie jesteś łacinnikiem — odpowiedział Chicot — bo nie czytałeś traktatu de „Natura rerum”, inaczej byłbyś wiedział, że niema skutku bez przyczyny.
— A więc, kolego — rzekł Boromeusz, ponieważ jesteś równie jak ja kapitanem, wszak prawda?
— Kapitanem, od stóp do głowy — odpowiedział Chicot.
— A więc, mój kochany kapitanie — zaczął znowu Boromeusz — ponieważ jak mówisz, nie ma skutku bez przyczyny, powiedz mi dla czego się przebrałeś?
— Jakto przebrałem?
— Z odzieży, którą nosiłeś, gdyś był u Dom Modesta.
— A jakże tam byłem ubrany?
— Jak mieszczanin.
— A!... prawda.
— Powiedz mi to naprzód, a potem, dalszą naukę filozofii poprowadzisz.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1259
Ta strona została przepisana.