— Chętnie, ale i ty powiesz mi z kolei, dlaczego przebierałeś się za mnicha... zaufanie za zaufanie.
— Dobrze.
— Podaj rękę.
I sam podał dłoń kapitanowi.
Ten uderzył w dłoń jego.
— Na mnie kolej — rzekł Chicot.
I uderzył w dłoń Boromeusza.
— Chcesz koniecznie wiedzieć, dlaczego byłem za mieszczanina przebrany? — zapytał Chicot mówiąc niewyraźnie.
— Tak, to mnie obchodzi bardzo.
— Ale ty powiesz także?
— Słowo honoru.
— Kapitańskie słowo?.. tak umówiliśmy się.
— Prawda, zapomniałem o tem.
— Zatem powiedz.
— W dwóch słowach będziesz wiedział o wszystkiem.
— Słucham.
— Ja szpiegowałem.
— Jakto, ty szpiegujesz?..
— Nie inaczej.
— Więc twoim stanem jest szpiegostwo?
— Broń Boże! ja szpieguję jako amator.
— Cóż spiegujesz u Dom Modesta?..
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1260
Ta strona została przepisana.