— To też podchmieliłem sobie — odpowiedział Chicot; czy już mogę rozpocząć wykład filozofii?...
— Daj pokój; myśmy tutaj pić przyszli.
— Pijmy więc.
I Chicot napełnił swoję szklanicę.
— A co. teraz przypominasz sobie? — zapytał Boromeusz.
— Oczem?
— Coś jeszcze widział w klasztorze...
— Do dyabła!
— Cóżeś widział?
— Widziałem mnichów, którzy zamiast paciorków, mieli miecze i którzy zamiast Dom Modestowi, tobie byli posłuszni.
— Prawda, ale to jeszcze nie wszystko.
— Nie wszystko; ale pić, pić, bo wszystko zapomnę.
A ponieważ butelka Chicota pustą była, podał szklankę Boromeuszowi, aby mu ją ze swojej napełnił, następnie duszkiem ją wychylił.
— A co, przypominasz sobie?... — zapytał Boromeusz.
— Tak sądzę.
— Cóżeś jeszcze widział?
— Widziałem spisek...
— Spisek? powtórzył Boromeusz, blednąc.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1262
Ta strona została przepisana.