Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1320

Ta strona została przepisana.

Wszystko mówiło mu, że dwaj podróżni, którzy księciu wręczyli złoto, byli mu znajomi.
Henryk z uwagą spojrzał na wachmistrza.
— A gdy poznałeś tego człowieka, jaka myśl ci przyszła?
— Powiedziałem panu co myślę w tym względzie, lecz ręczyć za to nie mogę; książę zapewne nie wyrzekł się swoich co do Flandryi zamiarów, utrzymuje więc szpiegów; człowiek w guni z kapturem jest zapewne szpiegiem, który doniósł mu o śmierci Aurillego i zarazem inne przyniósł wiadomości.
— To jest prawdopodobnem — rzekł zamyślony Henryk — co ten człowiek robił, kiedyś go spotkał?
— Szedł przy płocie, który z okien twoich możesz widzieć i dążył ku cieplarni.
— Mówisz, że dwóch było podróżnych?
— Mówię, że widziano wchodzące dwie osoby. Ja widziałem tylko jednę, mężczyznę w guni.
— Zatem według twojego zdania, człowiek ten mieszka w cieplarni.
— Być może.
— A cieplarnia ma wyjście?
— Ma wyjście na miasto.
Henryk milczał przez chwilę a serce jego