idąc Dyana obtarła chustką nożyk i włożyła do pochwy.
Przybyli pod kłąb, gdzie się ukrywał Henryk.
Książę miłośnie przycisnął do serca rękę młodej kobiety.
— Lepiej mi — rzekł — a jednak czuję jakąś ociężałość w głowie; przekonaj się pani jak cię kocham.
Dyana urwała kilka kwiatków jaśminu i dwie piękne róże, rosnące obok posągu, za którym ukrywał się Henryk.
— Co pani robisz?... — zapytał książę.
— Zapewniano mnie, Mości książę — odpowiedziała — że zapach kwiatów jest najlepszym na omdlenie środkiem. Zbieram bukiet w nadziei, że przezemnie podany, będzie miał wpływ magiczny, jakiego pragnę.
Ale zbierając do bukietu kwiaty, jednę upuściła różę, którą książę podniósł z grzecznością.
Jakkolwiek poruszenie Franciszka było pośpieszne, nie przeszkodziło jednak Dyanie wylać na drugą różę kilku kropel płynu, zawartego w flaszeczce, jaką miała za gorsem.
Odbierając różę, którą książę podniósł i kładąc ją za pas, rzekła:
— Ta dla mnie, pomieniajmy się.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1334
Ta strona została przepisana.