Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1348

Ta strona została przepisana.

ktoś inny to uczynił i muszę poznać mordercę. Kto wchodził do pawilonu?
— Jakiś stary człowiek nędznie ubrany, którego książę od dwóch dni przyjmował.
— Ale... kobieta?
— Nie widzieliśmy. O jakiej kobiecie Wasza królewska mość chce mówić?
— Jakaś kobieta była tutaj, która uwiła bukiet.
Lokaje spojrzeli po sobie z taką naiwnością, że Katarzyna z ich spojrzeń odgadła niewinność.
— Niech mi przywołują — rzekła — rządzcę miasta i rządzcę pałacu.
Lokaje zwrócili się ku drzwiom.
— Jeszcze chwilę — dodała Katarzyna jednym wyrazem zatrzymując ich na progu, tylko ja i wy wiecie co mówiłam; jeżeli ktokolwiek dowie się o tem, obadwa zginiecie. Idźcie precz!
Mniej ściśle badała obudwóch rządzców.
Mówiła im, że książę od pewnej osoby niepomyślną otrzymał wiadomość, że ta mocno go zmartwiła i od niej zachorował, że znając tę osobę, możnaby księcia do zdrowia przywrócić.
Rządcy kazali śledzić po zamku, parku i okolicach, nikt nie mógł powiedzieć co się stało z Remym i Dyaną.