Andegaweński śmiertelnie chory”, wszyscy rozbiegli się, zostawiając króla zmieszanego nowym wypadkiem. Henryk zapukał do drzwi brata, który noc przepędziwszy w drodze, udał się do pokoju swojego.
— A!.. to ty?... — zapytał Joyeuse na wpół uśpiony — co tam nowego?
— Przyszedłem cię pożegnać — odpowiedział Henryk.
— Jakto pożegnać?... wyjeżdżasz?...
— Tak, wyjeżdżam; bo sądzę, że nic mnie tutaj nie zatrzymuje.
— Jakto! nic?
— Nieinaczej, uroczystości, na których chciałeś abym był obecny, nie będą miały miejsca, zatem jestem wolny od słowa danego.
— Mylisz się Henryku, odpowiedział wielki admirał; jak wczoraj, tak dzisiaj wyjeżdżać ci nie pozwalam.
— Dobrze mój bracie; ale raz pierwszy w życiu mojem będę przymuszony być nieposłusznym rozkazom twoim, albowiem od tej chwili oświadczam, że nic mnie nie wstrzyma, abym do zakonu nie wstąpił.
— Dyspensa z Rzymu nie nadeszła.
— Będę na nią czekał w klasztorze.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1352
Ta strona została przepisana.