Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1358

Ta strona została przepisana.

— Słuszna, idź więc a powracaj prędzej.
Joyeuse nie kazał sobie powtarzać pozwolenia: rozkazał dać konie i przekonawszy się, że Henryk już odjechał, galopem pędził na miejsce przeznaczenia.
Nie spoczywając w drodze, kazał się prowadzić na ulicę Cheval-Saint-Landry.
Ulica ta stykała się z ulicą d’Enfer i z jej równoległą ulicą Marmousets.
Czarny i poważny dom, za którego murami widać było wierzchołki drzew wysokich, okna małe i okratowane, z małą furtką, taką miał powierzchowność klasztor pokutnic.
Nad furtką w murze, jakiś niezgrabny rzeźbiarz wyrył dwa słowa:

MATKI POKUTNICE.

Czas naruszył napis i kamień.
Joyeuse zapukał do furtki, kazawszy wprzódy na ulicę Marmousets odprowadzić konie, aby przed klasztorem wielkiego nie robić hałasu.
Następnie zapukał do kraty klasztornej.
— Proszę uprzedzić przeoryszę — rzekł — że książę de Joyeuse, wielki admirał Francyi, pragnie z nią mówić z rozkazu króla.
Twarz zakonnicy, która ukazała się za kratą, zarumieniła się pod zasłoną.