W pięć minut potem drzwi się otwarły i poproszono admirała do pokoju, przeznaczonego na rozmowę z zakonnicami.
Piękna i wysoka kobieta, nisko skłoniła się admirałowi, który to samo uczynił, jako człowiek światowy i religijny zarazem.
— Pani — rzekł — król wie żeś przyjęła, lub przyjmujesz do twojego zakonu osobę, z którą mam potrzebę mówienia. Racz więc pozwolić, abym się widział z tą osobą.
— Jakie nazwisko tej damy?
— Nie wiem pani.
— Jakżeż zadosyć uczynię pańskiemu żądaniu?
— Jak najłatwiej. Kogoś pani do klasztoru przyjęła od miesiąca.
— Bardzo wątpliwie wskazujesz mi pan tę osobę — rzekła przełożona — dlatego nie będę mogła przychylić się do żądania jego.
— Dlaczego?
— Bo od miesiąca nie przyjęłam nikogo wyjąwszy dziś rano.
— Dziś rano?
— Tak, Mości książę, i pojmujesz zapewne, ze twój przyjazd we dwie godzin po jej przybyciu, wygląda jakby pogoń i mówić z nią dla tego pozwolić nie mogę.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1359
Ta strona została przepisana.