— Panowie, ponieważ traf łączy tu czterdziestu pięciu ziomków, wychylmy zatem kielich tego hiszpańskiego wina za pomyślność zgromadzonych!
Projekt ten przyjęto szalonemi oklaskami.
— Wszyscy są po większej części pijani — rzekł Loignac do Ernautona — teraz najstowniej byłoby opowiedzieć każdemu jego historyę, ale niemamy na to czasu.
A podnosząc głos dodał:
— Hola!. mości Fournichon, każ stąd wyjść wszystkim kobietom, dzieciom i lokajom.
Lardille wstała złorzecząc, bo nieskończyła jeszcze deseru.
Militor nie ruszył się.
— Czy słyszano mię tam? — spytał Loignac, spoglądając w sposób nie cierpiący żadnej odpowiedzi. Dalej, do kuchni panie Militor!
Po upływie kilku chwil tylko czterdziestu pięciu biesiadników i pan de Loignac pozostali w sali.
— Panowie — rzekł ten ostani — każdy z was wie a przynajmniej domyśla się, kto go przywołał do Paryża... Dobrze, dobrze, nie wymieniajcie tu jego nazwiska. Wiecie kto, dosyć mi na tem. Wiecie także, żeście przybyli aby mu być posłusznymi.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/160
Ta strona została przepisana.