ro mię zna, to mi odpowie. I cóż mój panie! — rzekł do nieznajomego, ja sądzę, że zdaniem pańskiem będzie hałas na placu Grève, bo w przeciwnym razie byłbyś pan tam poszedł, a tymczasem jesteś tutaj... co!
To „co“ dowodziło, że kum Friard dosięgnął najwyższego szczytu logiki i sprytu.
— Ależ pan, mości Friard, skoro sądzisz inaczej, aniżeli, jak mniemasz, ja sądzę — odparł nieznajomy, dobitnie wymawiając wyrazy, które Friard już mówił i powtórzył — dlaczego pan nie jesteś na placu Grève? Zdaje mi się, że widowisko będzie bardzo przyjemne, i że przyjaciele króla tłumami cisnąć się na nie powinni. Może mi pan odpowiesz, iż nie jesteś przyjacielem króla ale przyjacielem pana Gwizyusza i że oczekujesz tu na lotaryńczyków, którzy, jak wieść niesie wpaść mają do Paryża, dla uwolnienia pana de Salcède?
— Nie panie — żywo odparł mały, widocznie przerażony tem przypuszczeniem nieznajomego — nie, ja czekam na żonę, panią Nicolinę Friard, która zaniosła dwadzieścia cztery obrusy do przeoratu Jakobitów, gdyż ma zaszczyt być wyłączną praczką don Modesta Gorenflota, opata rzeczonego przeoratu, Ale, wracając do rozruchów, o któ-
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/18
Ta strona została przepisana.