Ta strona została przepisana.
Rozdział XI.
JESZCZE LIGA.
Gdy Robert Briquet, przybrawszy dosyć przyzwoitą minę spiskowego, wraz z innemi wchodził na schody, postrzegł, że Mikołaj Poulain, porozumiał się z kilku tajemnemi towarzyszami i czekał przy drzwiach sklepienia.
— On zapewne na mnie czeka — pomyślał Briquet.
Poulain rzeczywiście zatrzymał swojego nowego przyjaciela w chwili, gdy ten przebyć miał ów próg straszliwy.
— Nie weźmiesz mi pan tego za złe — rzekł mu — lecz przyjaciele nasi nieznając pana, pragną pierwej powziąć o nim niejakie wiadomości, nim go do swoich obrad przypuszczą.