Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/215

Ta strona została przepisana.

— Uwierzę, jeżeli przekonasz, że je pokonać możesz.
— Sądzę, że mogę.
— Możesz?
— Tak jest, Najjaśniejszy panie.
— Wiem, że ci środków nie brak, lisie ty jakiś.
— I nawet niezłych środków.
— No, obaczmy.
— Może Wasza królewska mość wstać raczy?
— Na co?
— Aby się udać ze mną do starych zabudowań Luwru.
— Od strony ulicy de l’Astruce?
— Tak, tam właśnie gdzie budowano skład na meble; niedokończone go z powodu, że Wasza królewska mość niechciałeś innych mebli, prócz klęczników i koronek z główek trupich.
— Ja mam wyjść o tej godzinie?
— Dopiero co wybiła dziesiąta na, wieży Luwru, zdaje mi się, że jeszcze nie późno.
— Cóż zobaczę w tych budowlach?..
— Ba!... jeżeli powiem Waszej królewskiej mości, to Wasza królewska mość nie pójdziesz.
— Kiedy to za daleko, książę.