wet dla króla, przywykłego do różnych stylów architektury.
Salę tę w całej długości budowniczy przedzielił przepierzeniem, a przy niem urządził czterdzieści pięć alków i tyleż obok siebie umieszczonych pokoików, wychodzących na przejście, w końcu którego stał król i d’Epernon.
Drzwi wybite w każdej takiej alkowie, prowadziły do sąsiednich mieszkań.
W skutek tak dowcipnego podziału, każdy z tych ludzi miał swoje życie publiczne i prywatne.
Publicznie, występował w alkowie.
Prywatnie, ukrywał się w pokoiku swoim.
Drzwi każdego z tych pokoików wychodziły na balkon, ciągnący się wzdłuż całego budynku.
Król nie od razu pojął te delikatne różnice.
— Dlaczegóż pokazujesz mi ich śpiących? — zapytał.
— Bo mniemałem, Najjaśniejszy panie, że tym sposobem łatwiej da się dokonać przegląd. A nadto, opatrzone numerami alkowy, tę mają korzyść, iż można tom iż numerami opatrywać także ich mieszkańców, tak, że każdy według potrzeby będzie albo człowiekiem, albo liczbą.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/238
Ta strona została przepisana.