rzec nie mogę; później obaczymy kto jestem, później.
— Toś ty nie umarł, mój biedny Chicot?...
— Masz tobie!... czegóż wrzeszczysz jak orzeł; owszem, przeciwnie, umarłem, stokroć umarłem.
— Chicot, jedyny mój przyjacielu!
— Ty przynajmniej masz tę korzyść nademną, że zawsze jedno i to samo powtarzasz. Do pioruna! nie zmieniłeś się, widzę!
— A ty! ty Chicot! — smutnie spytał król — czy się zmieniłeś?
— Tak sądzę.
— Chicot, przyjacielu — powiedział król, obie nogi stawiając na posadzce — dlaczegóż opuściłeś mię?
— Bom umarł.
— Ależ mówiłeś przed chwilą, żeś nie umarł.
— I teraz to powtarzam.
— Cóż znaczy ta sprzeczność?
— Ta sprzeczność, mój Henryku, znaczy, że dla jednych umarłem, a dla drugich żyję.
— A dla mnie, czemże jesteś?
— Umarłym.
— Dlaczegóż to jesteś dla mnie umarłym?
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/258
Ta strona została przepisana.