rzekł, woda zatem, jak mówi poeta, rozlewała się po szerokich brzegach swoich, na których mieszkańcy miasta widywali nieraz przy pięknym blasku księżyca, rysującą się długą postać Chicota.
Skoro Chicot rozgościł się w domu i zmienił nazwisko, zaraz pomyślał o zmianie twarzy.
Wiemy już, że się nazwał Robertem Briquet i że chodził nieco naprzód pochylony; nastęstępnie niepokój /i kolejny przebieg kilku lat sprawiły, że prawie zupełnie wyłysiał, bo niegdyś czarny i kędzierzawy włos jego niby morze wśród odpływu, cofnął się z czoła ku karkowi.
Wreszcie, nadmieniliśmy poprzednio, że Chicot pilnie ćwiczył się w ulubionej starożytnym komedyantom sztuce, zmieniania przez dobrze wyrachowane kurcze naturalnej gry muskułów i zwyczajnej swej fizyonomii.
W skutek tak usilnej wprawy, Chicot, za dnia widziany, skoro chciał zadać sobie nieco trudu, stawał się prawdziwym Robertem Briquet, to jest człowiekiem z ustami od ucha do ucha otwartemi, z brodą dotykającą nosa i oczami przeraźliwie zezowatemi; a wszystko to czynił bez grymasów i z niejakim wdziękiem, podług zdania lubowników zmiany, gdyż twarz jego z wysmuklej, podłużnej i kątowatej, stawała się szeroką, rozlaną, spłaszczoną i głupowatą.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/306
Ta strona została przepisana.