Ujrzał on w swojej mocy i na swojej łasce tego, w którego ręku spoczywało dotąd całe jego przeznaczenie.
Chicot przybywający na obiad do przeoratu, teraz w oczach jego był niewolnikiem, i Gorenflot od tej chwili zaczął zbyt wiele myśleć o sobie, a zbyt mało o Chicocie.
Ten bez urazy patrzył na zmianę przyjaciela; ci bowiem, których obserwował przy królu Henryku, wykształcili go w tym rodzaju filozofii.
Poprzestał więc na jeszcze pilniejszej ostrożności.
Zamiast uczęszczać co drugi dzień do przeoratu, bywał tam ledwie raz na tydzień, potem raz na dwa tygodnie, a następnie tylko raz na miesiąc.
Gorenflot tak był nadęty, że tego nie uważał.
Chicot za wielki filozof, nie dbał o to, a pokryjomu drwił z niewdzięczności Gorenflota i według zwyczaju, gładził nos i brodę.
— Woda i czas — mawiał — są to dwa najsilniejsze czynniki. Pierwsza podmywa i unosi kamienic, drugi zaś miłość własną. Czekajmy.
I czekał.
W ciągu tego oczekiwania, zaszły wyżej
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/308
Ta strona została przepisana.