— Do pioruna! — rzekł Chicot — muszą, tam twardo sypiać; taki hałas mógłby nawet umarłych przebudzić.
W ciągu tych pytań i odpowiedzi samemu sobie czynionych, orkiestra nieprzestawała wygrywać symfonij swoich.
— Przebacz przyjacielu — rzekł wtedy Chicot do jednego z trzymających pochodnię — ale czy niemógłbyś powiedzieć mi, dla kogo cała ta muzyka?
— Dla obywatela, który tam mieszka — odpowiedział sługa, pokazując Chicotowi dom Roberta Briquet.
— Teraz widzę stanowczo, że dla mnie — pomyślał Chicot, i przeciskając się przez tłumy, chciał wyczytać rozwiązanie zagadki na rękawach i piersiach paziów, lecz wszystkie herby ich liberyi znikły zupełnie, pokryte płaszczami koloru ciemnego.
— A do kogo należysz przyjacielu? — spytał Chicot jednego z grających na bębnie, który w tej chwili chuchał w palce, bo nie miał nic do bębnienia.
— Do obywatela, który tu mieszka — odpowiedział muzykant, pałeczką wskazując na dom Roberta Briquet.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/314
Ta strona została przepisana.