Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/334

Ta strona została przepisana.

ukryte, że tylko pożaru obawiać się mogę. Na wypadek pożaru jednak, chciej kochany sąsiedzie czuwać nad zgaszeniem belki, której koniec wygląda tam na prawo, chciej czuwać powtarzam, a potem szukaj w popiele.
— Szanowny panie, stawiasz mię doprawdy w zbyt przykrem położeniu — z widocznem nieukontentowaniem rzekł nieznajomy. — Lepiej byłoby zwierzyć się w tym względzie przyjacielowi, nie zaś człowiekowi, którego pan nie znasz, ani znać możesz.
To mówiąc błyszczącym okiem wpatrywał się w przymiloną twarz Chicota.
— Prawda — odparł tenże — że nie znam pana, lecz zbyt ufam fizjonomiom, a pan zdajesz mi się wyglądać na uczciwego człowieka.
— Zważ pan jednak, jaką na mnie wkładasz odpowiedzialność. Wszak wnosić można także, że muzyka, która wczoraj pana znudziła, znudzi także i panię moją i że w takim razie może i my się ztąd wyprowadzimy.
— W takim wypadku nie będę miał żadnej pretensyi do ciebie, sąsiedzie — odpowiedział Chicot.
— Dzięki ci panie, że pokładasz tyle ufności w nieznajomym — rzekł sługa, kłaniając się — będę się starał dowieść, że na nią zasługuję.