i mieczem. „Militat spiritus...” Bardzo dobrze, bracie Boromeuszu, jest to natchnienie boskie.
— Niechże więc w zupełności wykonam wasze rozkazy, księże przeorze — powiedział Boromeusz, odchodząc wraz z bratem Jakóbem, który wrzący radością, ciągnął go za habit.
— Idź... — majestatycznie odrzekł Gorenflot.
— A!... wielebny księże przeorze — rzekł brat Boromeusz, prawie natychmiast wracając — zapomniałem...
— Czego?...
— W przedpokoju czeka jakiś przyjaciel Waszej wielebności, który pragnie z nią pomówić.
— Jak się nazywa? — Pan Robert Briquet.
— Pan Robert Briquet — powtórzył Gorenflot — to nie jest przyjaciel, bracie Boromeuszu, to tylko prosty mój znajomy.
— A więc Wasza wielebność nie przyjmie go?...
— Owszem, owszem — niedbale rzekł Gorenflot — ten człowiek rozrywa mię... powiedz mu niech wejdzie.
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/345
Ta strona została przepisana.