Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/350

Ta strona została przepisana.

już dawno znam cię, iżby mię twoje drobne niedoskonałości obrażać miały.
Gorenflot, jak piorunem rażony tym naiwnym przycinkiem gościa swojego, otworzył usta i wyciągnął ręce.
— Bywaj zdrów, księże przeorze — mówił dalej Chicot.
— O! nie odchodź odemnie.
— Podróży mojej opóźniać nie mogę.
— A więc wyjeżdżasz?..
— Wyjeżdżam z polecenia króla.
Gorenflot spadał z przepaści w przepaść.
— Z polecenia króla!... — zawołał — a więc widziałeś go znowu?..
— Widziałem.
— I jakże cię przyjął?..
— Z największą radością; o!... on ma dobrą pamięć, chociaż jest królem.
— Z polecenia króla — wyjąkał Gorenflot — a ja bezwstydny, nieuk i grubianin!
Serce jego ściągało się niby balon igłą przekłóty, z którego powietrze ulata.
— Bywaj zdrów, księże przeorze — powtórzył Chicot.
Gorenflot podniósł się z fotela i szeroką ręką przytrzymał zbiega, który wyznać należy,