Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/356

Ta strona została przepisana.

— Nie!.. nie!.. kochany panie Chicot!.. chociaż przysłała mi sto butelek wina sycylijskiego.
— Sto butelek sycylijskiego wina?
— Nie przyjmę jej, chociaż to musi być zapewne jakaś znakamita dama; nieprzyjmę, bo ciebie tylko przyjmować pragnę, kochany panie Chicot. Ta znakomita dama, która mi beczkami przysyła sycylijskie wino, chciała zostać moją penitentką. Otóż!... jeżeli pragniesz tego, odmówię rad duchownych, każę jej oświadczyć, aby sobie wybrała innego spowiednika.
— I uczynisz to wszystko?...
— Dla tego abym mógł z tobą zjeść śniadanie, kochany panie Chicot, abym naprawił błędy, jakich się względem ciebie dopuściłem.
— Błędy twoje pochodzą z twojej wścieklej dumy, dom Modeście.
— Upokorzę się, kochany przyjacielu.
— Z twojego nikczemnego lenistwa.
— Chicot, Chicot, od jutra zacznę martwić ciało moje, bo każę codzień odbywać wojenne ćwiczenia moim zakonnikom.
— Wojenne ćwiczenia, twoim zakonnikom?.. — rzekł Chicot wytrzeszczając oczy — i jakież to ćwiczenia, czy z widelcem?
— Nie, z bronią.