— Co! wzdychasz gdy to mówisz?
— A! cóż chcesz, jest to rzecz zbyt utrudzająca.
— Zapewne, lecz zaszczytna, piękna...
— Przepyszna! tylko, że mi ciągle hałasują nad uszami... a! przedwczoraj musiałem ująć jedno danie z wieczerzy.
— Jakto ująć jedno danie!... dla czego?
— Bo wielu z moich najlepszych żołnierzy, ośmieliło się oświadczyć, że półmisek wygniecionych jagód burgundzkich w piątek na trzecie danie przepisany, nie jest dostatecznym.
— Patrzaj? niedostateczny!... dla czego niedostateczny?
— Utrzymywali, że jeszcze głodni i żądali coś z mięsa, jak naprzykład kaczki, raków morskich albo ryby korzennej. Pojmujesz ty takich żarłoków?
— Ba! jeżeli twoje mnichy odbywają utrudzające ćwiczenia, niedziw, że mają apetyt.
— A w czemże byłaby zasługa? — odparł brat Modest — dobrze jeść i dobrze pracować, cały świat potrafi. Cóż u dyabła! aby się podobać Bogu, trzeba umieć odmawiać sobie wszystkiego — mówił zacny opat, kładąc porządną ćwiartkę szynki na spory kęs galarety, o której brat
Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/367
Ta strona została przepisana.