Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/371

Ta strona została przepisana.

jak rak czerwony; zwróciłem na to uwagę Boromeusza.
— Brawo!
— O! bo ja nie zasypiam sprawy.
— I cóż on na to?
— Czekaj, odpowiedział mi coś bardzo dowcipnego.
— Wierzę.
— Odpowiedział, że zbyt mocny apetyt sprowadza prawie te same skutki co i sytość.
— O! ho! — rzekł Chicot — to rzeczywiście bardzo dowcipna odpowiedź, jak powiadasz. Rozsądny to człowiek ten twój Boromeusz; nie dziw, że ma nos i usta tak cienkie. Więc z odpowiedzi tej byłeś zadowolony?
— Zupełnie, i ty sam także będziesz zadowolony; ale, czekaj no, przysuń się trochę do mnie, bo mnie nie tak się łatwo poruszyć.
Chicot przysunął kresło, Gorenflot zrobił z swojej szerokiej dłoni tubę akustyczną i przyłożył ją do ucha Chicota.
— I cóź? — spytał tenże.
— Czekaj, niech zbiorę myśli. Pamiętasz ty Chicot owe czasy, kiedyśmy to byli młodzi?
— Pamiętam.